Kategorie wpisów:

2022.05.14-15 – Rower Grodzisko Stradów

Dalsza zaplanowana trasa prowadziła do Pińczowa, jednak zanim wjechałem do miasta, to zdecydowałem się na podjechanie na wzgórze na północ od Pińczowa. Tam wystartowałem dronem aby porobić zdjęcia, podczas tego lotu przeżyłem chwilę strachu, gdy dron stracił zasięg po wleceniu za wzgórze. Jednak na szczęście powrócił sam w miejsce startowe.

Na początek trasy, organizator zaplanował od razu podjazd taki 5-6 km. Moja grupa dość szybko zniknęła mi z przodu. Starty były co 5 minut, pod koniec podjazdu osoby z następnej grupy zaczęły mnie powoli wyprzedzać. Sam zjazd w dół też był bardzo strony, po płytach betonowych, więc nadrobić czasu tego podjazdu się nie udało.

Biwak miałem zaplanowany w Grodzisku Stradów. Okazało się, że sesję plenerową w tym miejscu miała też ekipa prowadzona przez Piotr Trybalski – Fotograf w Podróży. Jednak ekipa ta po zachodzie słońca zwinęła się do domu i zostałem sam w tym miejscu. Odnośnie samego grodziska to cytując Wikipedię: „Grodzisko w Stradowie – wczesnośredniowieczne grodzisko w Stradowie w województwie świętokrzyskim, położone w połowie drogi między Chrobrzem a Skalbmierzem. Największe grodzisko w Polsce. Powstanie grodu istniejącego od VIII – X wieku należy wiązać z państwem Wiślan. Grodzisko położone na wzgórzu w odległości około 750 m od wsi Stradów, ma kształt podkowy, a jego wały otoczone suchą fosą osiągają wysokość do 18 m. Razem z podgrodziami obejmowało obszar około 25 ha.”

Niestety sam zachód słońca nie był do końca idealny, ale jakieś zdjęcia udało się zrobić, noc spędziłem w dobrych ciepłych warunkach. Nad ranem zrobiłem parę zdjęć i zwinąłem obóz i ruszyłem w stronę Krakowa.

W okolicy Kazimierza Wielka, zatrzymałem się na chwilę aby podziwiać panoramę pofałdowanych pól, właśnie z tego słynie Ponidzie. Jeśli ktoś jeszcze nie był w tej okolicy zdecydowanie polecam, ja mam ciągle niedosyt tego terenu. Wiem, ze na pewno się tu jeszcze pojawię i zrobię ciekawsze zdjęcia.

W dalszą drogę ruszyłem w stronę Nowe Brzesko, gdzie kawałek dalej wjechałem na Wiślaną Trasę Rowerową (WTR), którą miałem już dojechać do samego Krakowa.

Z WTR, zjechałem w okolicy Nowej Huty i przejechałem na druga stronę Wisły (północną). Po tej stronie rzeki trasa po wałach była naturalna, a nie jak wcześniej asfaltowa. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że niedługo później w sierpniu w porannych godzinach będę tędy jechać kończąc maraton Rowerowy Diabelski Bike Challenge.

Na przejeździe kolejowym, nagle się okazało, że mała zębatka na przedniej korbie się przekrzywiła, jakimś cudem trzymała się tylko na jednej śrubie, gdzie reszta się podziała nie mam pojęcia. Do stacji kolejowej Kraków Główny musiałem dojechać już tylko na dużej tarczy przedniej. Trochę błądzenia po Krakowie i wjechałem na styk na dworzec aby zdążyć na pociąg.

Trasy GPX

Film z serii silent biking

Galeria zdjęć

Po kliknięciu na zdjęcie można będzie je zobaczyć powiększone.

Powiązane posty

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry