Kategorie wpisów:

2022.09.03 Rower Tarnów – Kraków

To, że szutry były klasy premium to wiedziałem, ale lasy też miały swój urok.
W nocy w Puszczy Niepołomickiej, miałem taki fragment, że przejeżdżałem przez delikatnie kształtującą się mgłę. Do tej pory takie wrażenie miałem chodząc po Tatrach, gdy czasem zdarzało się kroczyć na granicy chmur, gdy wiatr przewiewał je przez stoki, a mój szlak wiódł przez te chmury. To samo czułem, gdy koła roweru do połowy pogrążone w drobną mgle przemykały przez leśne szutry. Magiczna chwila. Dziś takich atrakcji nie było, ale to nie oznacza, że Puszcza mnie rozczarowała.

Na chwilę, jednak trzeba było sobie zrobić przerwę, aby oderwać się od jazdy – dobrze, że przypomniałem sobie o tym, że zawsze w Płetwie (torba na ramę roweru z firmy JackPack) wożę ze sobą pamiątkę z Tatr.
Na wałach Wisły, znużenie tak jak na maratonie zaczęło się dawać we znaki. Zresztą analogii na tym odcinku było więcej:

  • wiatr znów wiał w plecy – a to nie zdarza się często
  • na maratonie atrakcja był duży księżyc, a w dzień widok Wisły

W dość znanej lokalizacji dla rowerzystów na WTR – „Zwał jak zwał”, zjadłem dobrą zupę kukurydzaną.

W planach był dojazd dalej poza Kraków, ze sobą miałem cały sprzęt na biwak, w tym hamak (którego na maratonie nie maiłem). Biwak miał być w okolicy Jaworzna, a w niedzielę ze znajomymi z Katowic mieliśmy się powłóczyć po Śląskich zabytkach (start w południe z Katowic), miałem tam dojechać prosto z biwaku. Ale w Krakowie dopadło mnie lenistwo, w zasadzie zmęczony nie byłem, wymówką na zakończenie trasy w Krakowie była opcja opadów nad ranem. Ale tak naprawdę to była wymówka.

Trasa GPX

Galeria zdjęć

Po kliknięciu na zdjęcie można będzie je zobaczyć powiększone.

Powiązane posty

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry