Kategorie wpisów:
2023.08.26 – Rower Wiedeń
Dwa tygodnie minęły od pętli wokół Tatr, następny weekend był trochę spędzony na leniuchowaniu, więc ten weekend chciałem gdzieś pojechać aby spędzić go znów aktywnie. W trakcie całego tygodnia, w większości Polski, pogoda nie zapowiadała się atrakcyjna, wszędzie zapowiadane były opady. Zazwyczaj jeden dzień był deszczowy, noc zawsze deszczowa. Zacząłem wiec szukać na południu kraju, w końcu trafiłem na okienko pogodowe w okolicy Wiednia i Bratysławy. Po pobieżnej analizie stwierdziłem, że warto odwiedzić ten rejon.



W drogę z małymi opóźnieniami udało się wystartować około 6 rano, pogoda w drodze do Wiednia była gorsza niż startowa w Gliwicach. Ale bieżąca analiza pogody pokazywała, że w Wiedniu cały czas jest okienko pogodowe, Opady deszczu miały się zacząć dopiero około 20, więc zaopatrzeni w tą dobrą informację jechaliśmy przed siebie. Liczba mnoga, bo miałem na tym wyjeździe miłe towarzystwo, na wyjazd dała się skusić Ewelina.
Wpierw pojechaliśmy, na Camping Neue Donau – aby załatwić kwestie noclegowe. Na polu namiotowym, było mało drzew, więc priorytetem było zajęcie miejsca na rozwieszenie hamaku. W trasę, wyruszyliśmy dopiero o 12 – trochę się guzdrałem z rozwieszeniem hamaku.







Na początek trasa wiodła wzdłuż Dunaju, jak planowałem ten odcinek, to miałem wrażenie, że będę widzieć obydwa brzegi, bo wyspa na Dunaju jest dość wąska. To było mylne wrażenie, wyspa jest dość szeroka, będąc na niej, nie ma się nawet wrażenia – że jest to lokalizacja jak w wielkim mieście – klimat panował bardziej sielankowy. Widać, że miasto dba, aby nie powstały tutaj wille, prywatne rezydencje. Nad Dunajem, znajduje się wiele miejsc z łatwym dostępem do wody, miejsc do odpoczynku, dla mieszkańców. Po zjechaniu z nad Dunaju, trzeba było coś zjeść, aby nabrać sił na zbliżający się podjazd.










Wzdłuż podjazdu ciągnęły się, winnice, były miejsca gdzie można było zjechać i skosztować lokalnych win. Sam podjazd dał mi się mocno we znaki, pojawił się wypych, za to Ewelina śmigała na nich wzorowo 🙂
Głównym celem podjazdu była góra Leopoldsberg. Na zdjęciach z nad Dunaju widać dwa wzgórza, to były cele podjazdu. Na górze znajduje się kościół św Leopolda, którego budowę zaczęto w roku 1679r. W 1683 roku na dzisiejszym Kahlenbergu (wzgórze obok spotkały się wojska polsko-austriackie króla Jana III Sobieskiego , które podczas II oblężenia Wiednia pokonały tureckich najeźdźców i wyzwoliły Wiedeń.



Na szczycie Leopoldsberg, był czas na wyjęcie aparatu aby zrobić, bardziej profesjonalne zdjęcia. Szkoda tylko, że aparat nie chce mi łapać ostrości. Trzeba będzie coś pomyśleć o serwisie.







Po zjechaniu z góry, na jednym z budynków był mural związany z bitwą pod Wiedniem. Po zwiedzeniu bardziej przyrodniczej okolic Wiednia, przyszedł czas aby wjechać w miasto. To co zaskakiwało to mały ruch samochodowy, w większości miejsc ilość ludzi również była niewielka. Choć czasem wystarczyło aby wjechać na jakieś bardziej znane turystycznie miejsce i turyści się pojawiali 🙂
Planując trasę, nie miałem dużo czasu ab rozpoznać atrakcje turystyczne Wiednia, więc korzystałem głównie z komoot i z zaznaczonych na nim kropek. Tak naprawdę nawet do końca nie wiem, co jest na poszczególnych zdjęciach.Podczas planowania, pojawiło się parę błędów, dla przykładu znalazłem fają chatę Tyrolską i tam poprowadziłem trasę, okazało się, ze chata ta jest na terenie ZOO. Nawet nie było co się zastanawiać nad wjazdem, bo do czasu zamknięcia ZOO zostało tylko 5 minut.





Wszystko co dobre musi się kończyć, wieczór pojawił się szybko. Na wstępie pisałem o analizie pogody, spodziewana burza przesunęła się w okolice 21. Na zdjęciach z ładnie oświetlonym mostem w tle widać fragmenty nieba po rozbłyskach.
Na miejsce kampingu udało się, dojechać bez opadów, dopiero podczas rozkładania namiotu trochę popadało i mocniej powiało. Ogólnie w nocy, mam wrażenie że nie padało, ale za to trochę wiało.
To co mnie najbardziej zaskoczyło, to poczucie bezpieczeństwa w jeździe po mieście. Ścieżki są bardzo fajnie poprowadzone, kultura pieszych – dla mnie polaka szokująca – dla przykładu ścieżka rowerowa poprowadzona na chodniku od strony jezdni, piesi stojący na czerwonym świetle nie wchodzili na ścieżkę rowerową. Więc ja jadąc na wprost mogłem bez zatrzymywania się jechać dalej. Mam wrażenie, że w Polsce, wszyscy stali by przy jezdni – blokując ścieżkę rowerową. Również kultura kierowców samochodów, całkiem inna niż ta spotykana u nas w kraju.
Trasa GPX
Powiązane posty
20250509 Setup na BBC
Kategorie wpisów: 2025.05.09 Setup na ultramaraton Baltic Bike Challenge 2025 W roku 2024, startowałem w…
20250502-03 Grandeus
Kategorie wpisów: 2025.05.02-03 Grandeus W ramach wypoczynku w długi weekend majowy w planach był krótki…
20250501 Rower Orawa
Kategorie wpisów: 2025.05.01 Rower Orawa Różne miałem pomysły na długi weekend majowy, ale docelowo postanowiłem…
20250426-27 Rower Warszawa – Piotrkow Trybunalski
Kategorie wpisów: 2025.04.26-27 Rower Warszawa – Piotrków Trybunalski W ramach świąt Wielkiejnocy, w planach miałem…
20250412-13 Rower Podkarpacie
Kategorie wpisów: 2025.04.12-13 Rower Podkarpacie W ramach przygotowania do BBC, zależało mi na dystansie, na…
20250329-30 Rower – Wataha Dluga Lapa
Kategorie wpisów: 2025.03.29-30 Rower Wataha Długa Łapa Na ostatni weekend marca 2025, postanowiłem wybrać się…
Lista tagów:
2022 2024 2025 202206 202210 202212 202305 202306 202307 202308 202309 202310 202404 202405 202406 202407 202408 202409 202411 202503 bałtyk bikepacking dolina baryczy Dunajec Gliwice góry jesien jesień Kajak lato madera małopolska pacraft pieniny Podhale portugalia R10 Rower Tatry Trekking ultramaraton wiosna wysoki wierch Śląsk śnieg