20230902 Rower Hel

Kategorie wpisów:

2023.09.02 – Rower Hel – Osetnik

Zastanawiałem się gdzie spędzić weekend, pogody nie zapowiadano zbyt rewelacyjnej, nad morzem miało być stabilnie około 20 stopni i bez deszczu. Dlatego postanowiłem pojechać nad morze pociągiem na Hel, później dojechać rowerem do Ustki i wrócić pociągiem do domu. Wyjechałem w piątek o 19:47 z Gliwic pociągiem kolei śląskich do Katowic, następnie pociągiem o g. 20:52 relacji Bohumin – Hel dojechałem nad morze o godzinie 7:40.

W porcie Hel, trochę mew łatało nad falą starając się upolować jakąś rybę. To co było dla mnie ciekawe, to w zasadzie wisiały w powietrzu w jednym miejscu, lecąc pod wiatr. Dzięki temu udało się zrobić ciekawe zdjęcia.

To co mnie zachwyca na mierzei Helskiej, to las. Jeżdżąc po nim zastanawiałem się, po co ja planuję gdzieś daleko jechać, skoro mogę pokręcić w tej okolicy i tak świetnie wypocznę. Naprawdę ten las, ładuje mocno mój akumulator. Po tym lesie można jeździć w zasadzie na azymut, bo ilość możliwych ścieżek jest ogromna. Można w tym lesie spotkać liczne umocnienia obronne.

W dalszej drodze, odwiedziłem rezerwat przyrody „Wydmy Helskie”.

Po wyjechaniu z lasu, na trasę R10 dojechałem do miejsc gdzie królowały sporty wodne. Następną atrakcją było wjechanie w las w okolicy Chałupek. Nie jest tak atrakcyjny jak ten w okolicy Helu, ale i tak fajnie się po nim jeździ. Atrakcja były olbrzymie pajęczyny rozpięte pomiędzy drzewami w poprzek ścieżki. Sporo ich złapałem na kierownicę, ale i część udało się ominąć.

Na plaży w Chałupy, postanowiłem zrobić zdjęcia z ujęciem falochronów. Tak się skupiłem na ujęciach, że któraś fala zmoczyła mi obuwie, to się nazywa poświęcenie dla zdjęcia.

Z Portu Władysławowo, ruszyłem w stronę Jastrzębiej Góry. Tam miałem zaplanowaną przerwę obiadową, ale ilość ludzi spowodowała że wolałem pojechać w dalszą drogę.

Rok temu, pod koniec września jechałem tą samą trasą, ale wtedy niespodzianką był remont mostu nad rzeką Piaśnica na trasie R10, w okolicy miejscowości Dębki. Tym razem byłem pewien, że most stoi, bo jechałem nim na maratonie Wanoga.

Z Białogóry, postanowiłem ponownie zboczyć z trasy R10 i pokręcić w okolicy Wydm Lubiatowskich. Po drodze dotarłem równeiż do ujścia rzeki Bezimienna do Bałtyku. Szkoda, że na np. mapy.cz nie ma zaznaczonych ścieżek dydaktycznych, które istnieją w tym regionie. Część trasy okazała się fajna i przejezdna, ale powoli zbliżający się okres złotej godziny zmusił mnie do skrócenia trasy, wtedy wjechałem na mocno piaszczystą ścieżkę. Ale w końcu udało mi się zjechać na trasę R10.

Kolację planowałem zjeść w miejscowości Osetnik, ale na wszelki wypadek zakupiłem w sklepie w Białagóra jedzenie na kolację i na śniadanie. To była dobra decyzja, gdyż czasu do złotej godziny nie miałem za dużo i postanowiłem nie zatrzymywać się na posiłek. Cóż, smak tatara z łososia którego tam jadłem podczas Baltic Bike Challenge, pozostanie dalej w pamięci.

Noc planowałem spędzić tam gdzie rok temu, czemu na dziko nad plażą na Mierzei Sarbskiej. Miałem tam dobre miejsce na rozwieszenie hamaku, jak i podziwianie zachodu słońca.