Kategorie wpisów:
2024.05.11-12 Ultramaraton rowerowy Baltic Bike Challenge
W roku 2024, postanowiłem wrócić na BBC, tym razem limit czasu to tylko 90 godzin, poprzednio przejechałem go w 107 godzin, więc trzeba będzie sporo poprawić.

















Przejechany dystans przed BBC:
- 02.03.2024, Kluczbork – Turawa, 87 km + 6 km dojazd na PKP
- 03.03.2024, Turawa – Strzelce Opolskie, 38 km
- 23.03.2024, Gliwice – Pławniowice – Gliwice, 33 km
- 31.03.2024, Kalety, 50 km
- 01.04.2024, Kalety, 14 km
- 06.04.2024, Dolina Baryczy, 92 km
- 07.04.2024, Dolina Baryczy, 69 km
- 08.04.2024, Mikołów, 15 km
- 12.04.2024, Kielce – Zawiercie, 130 km + 13 km dojazd na PKP
- 01.05.2024, Grudziądz – Prabuty, 72 km
- 03.05.2024, Gliwice – Pławniowice – Gliwice, 30 km
- Treningi Zwif, ilość 6, dystans 85 km
Weekend przed długim weekendem majowym, jakieś choróbsko mnie dopadło, co mocno się odbiło na aktywności fizycznej. Ale start był opłacony, więc trzeba było się pojawić na maratonie. Tym razem do Świnoujścia postawiłem dojechać pociągiem, byłem tam o godzinie 11.
Dzień 0, spędziłem na spacerowaniu w okolicznych lasach i wydmach, z aparatem.
Dodatkowo krótkie przejażdżki rowerem, po odbiór pakietu startowego i na granicę na krótką sesję zdjęciową.















































2024.05.11 Dzień 1 BBC
Start miałem o godzinie 7:35. Przez krótki odcinek trzymałem się na 3 miejscu w swojej grupie startowej – było to moje najwyższe miejsce w całym tym ultra – moja grupa startowa była 2 grupą.
Pierwsze kilometry miło mijały, pierwszy postój na zdjęcia miałem tuż przez Międzyzdroje. Zrobiłem parę ujęć morza, przy okazji kilku współuczestników maratonu, którzy mnie mijali.
Woliński Park Narodowy, ścieżką rowerową, to głównie podjazdy, tym razem, przy zagrodzie żubrów nie spotkałem żadnego turysty, latem są tu tłumy,
Jadąc dalej nieodzownym postojem był punkt widokowy, klif Dziwnówek – jest to jedno z częstych zdjęć z trasy R10. W tym miejscu nie, zdjęcia robili sobie inni uczestnicy BBC. Trasa R10, w okolicy Dziwnówek – Łukęcin, prowadzi tuż przy asfalcie, natomiast trasa BBC, skręca na tym odcinku na czerwony szlak pieszy – który jest zdecydowanie bardziej atrakcyjny.
Być nad morzem i nie zjeść gofra, to jest nieporozumienie, ja swojego zjadłem w miejscowości Trzęsacz, gdzie znajduje się następne bardzo charakterystyczne miejsce – ruiny kościoła św Mikołaja. W chwili obecnej jest to już tylko jedna ściana, resztę pochłonął klif. Co ciekawe pierwotnie kościół był postawiony około 1,8-2km od morza.
Następny krótki odpoczynek, był na punkcie widokowym Mrzeżyno. Prawda jest taka, że już od Niechorza zacząłem się rozglądać za jakąś restauracją aby zjeść jakiś ciepły posiłek. W Mrzeżyno, zaraz przy trasie był Bar Portowy, w którym zjadłem zupę pomidorową, a do tego wziąłem do przekąszenia 3 ogórki małosolne.
Oczywiście przed Kołobrzegiem, musiałem się zatrzymać aby zrobić zdjęcie roweru, na tle innych rowerów, tutaj zaczęły się pojawiać w głowie pytania czy wybrałem właściwy rozmiar kół na jutrzejsze bagna i piaski ;).
Jeżeli ktoś przejeżdżał rowerem przez Kołobrzeg, to na pewno zna trasę przez Ekopark Wschodni. W Mielnie zatrzymałem się znów na obiad, tym razem zjadłem Makaron z sosem śmietanowym 4 sery. Do tej pory jak jechałem, wybrzeżem to trasa w Mielnie, prowadziła przy morzu, teraz okazało się, że przenieśli ją nad Jezioro Jamno.
Na pierwszej edycji BBC, z miejscowości Łazy do miejscowości Dąbki, trasa prowadziła przez odcinek plażą, około 7km. W tym roku BBC skręciła na południe (Osieki, Bukowo Morskie i Pęciszewko).
Odcinek między Pęciszewko a Rusko, obfitował w wiele licznych przystanków, po mojej lewej stronie miałem piękny widok na zachód słońca.
Na stacji BP w Darłowo zakupiłem jedzenie na kolację i śniadanie na następny dzień.
Biwak postanowiłem zrobić tuż przed Jarosławiec, ale jadąc wąskim odcinkiem lądowym miedzy Bałtykiem a jeziorem Kopań, minąłem 2 bardzo ciekawe miejsca z widokiem na wschód słońca. Jak zobaczyłem 3 miejsce, to już musiałem się zatrzymać na biwak los tak chciał.
Hamak w zasadzie szybko zawisł, opadów w nocy miało nie być, ale wiatr mocno wiał, więc tarp też musiałem rozwiesić. No i tu zaczęły się małe problemy, wiało mocno, w standardowym rozwieszaniu, śledź wyrwało mi dwa razy z piasku. W końcu linkę która wieszałem pod tarpem rozciągnąłem równolegle do tarpa przy ziemi. Linkę do naciągu tarpa obwinąłem o tą linkę i śledziem wbiłem do piasku – zdało to egzamin. Po wejściu do hamaka, po max 30 minutach mocny wiatr ustał :). Ale i tak wolałem taką sytuację, niż brak wiatru przy rozwieszaniu i pobudka nocą gdy mocno buja 🙂
Noc zleciała szybko, miałem zaplanowany budzik na zdjęcia o wschodzie słońca. czułem się wyspany i wypoczęty. Trochę obolały, ale po przejechaniu 198km, gdzie stamina wg garmina się skończyła na 140 km, to naprawdę niewielkie zmęczenie. Patrząc jednak dziś na zegarek wychodzi, że było to: 71min płytkiego snu i 192m fazy REM. Jeśli to prawda, to mózg się zregenerował bardzo dobrze 🙂 – poza tym zegarek garmina chyba by nie kłamał? 😉






























2024.05.12 Dzień 2 BBC
Zaraz po przebudzeniu, zająłem się tym co najważniejsze na ultra, czyli nagrywanie timelaps’a z wschodu słońca. W trakcie gdy timelapse się nagrywał, ja na chwilę jeszcze sobie poleżałem w hamaku, porobiłem trochę zdjęć i w końcu zacząłem się pakować. W drogę wyruszyłem o godzinie 6:19.
Wstępnie planowałem być o 6:00 w Jarosławcu, jednak poranne krzątanie się na biwaku się przeciągnęło i byłem dopiero o 6:58, jak się okazało to była bardzo dobra godzina, gdyż wszystkie żabki w Jarosławcu są jeszcze zamknięte. Na szczęście od 7:00 w niedzielę otwierali carrefour express, gdzie zakupiłem sobie na śniadanie ostatnią gotową bagietkę śniadaniową, plus 1l coca-cola. Przy okazji uzupełniłem też wodę w bidonach i wyruszyłem w dalszą drogę.
Pakując biwak, miałem ubrane nogawki, ale słońce ładnie oświetlało to miejsce i nawet rozważałem ich ściągnięcie, jednak jak się wjechało w las to temperatura spadała do około 4-5 stopni. Więc po śniadaniu postanowiłem ubrać na górę jeszcze kurtkę aby się dogrzać. Po dojechaniu w okolice Korlino, po długiej dyskusji z rowerem, a w zasadzie po słuchaniu jego żalów, postanowiłem przesmarować napęd, w końcu 200 km przejechał, a więcej było przed nim. Do tego czasu, większość osób nocujących w Jarosławcu zdążyła mnie minąć. Około godziny 9 byłem w Ustce, gdzie odwiedziłem toaletę na dworcu PKP – to nie było związane z próbą porzucenia ultra ;). Dodatkowo zjadłem hotdoga na stacji Orlen i znów uzupełniłem wodę w bidonach.
Za Ustką, BBC znów rozdziela się z trasą R10, BBC skręca na szlak pieszy E9 Nadmorski Szlak Bałtycki, lub jak ktoś woli Słupską drogę św Jakuba, które an tym odcinku prowadzą identycznie. Jest to odcinek naprawdę fajnych ścieżek leśnych, spora ilością podjazdów i zjazdów. Niestety na tym fragmencie zaczęła mi mocno szwankować nawigacja, gubiła ślad, to trochę dziwne, rok temu jechałem w tej okolicy ultra Wanoga i takich problemów nie było. Owszem odcinek bardzo fajnie poprowadzony klifem, lasem jednak mocno męczący i drenujący siły.
Zapisując się na BBC, takim cichym marzeniem było dojechać właśnie do tych klifów za Ustką i tutaj zrobić biwak. Ale dość szybko w ciągu pierwszego dnia się okazało, że to jest bardzo mało realna opcja. Trasa Wanoga, poprowadzona jest bliżej brzegu klifu, jest bardziej wymagająca technicznie na tym fragmencie, ale za to widoki na z klifu na plażę i Bałtyk są po prostu rewelacyjne, na BBC tego trochę brakowało. Zwłaszcza tego widoku z klifu Machowinko (jeśli dobrze pamiętam).
Rok temu w miejscowości Dębina (wtedy na trasie przed Ustką) zjadłem pyszny obiad w restauracji „Stodoła Rybaka”, mocno liczyłem na powtórkę i tym razem. niestety okazało się, że restauracja nadal tymczasowo jest zamknięta – czyli jeszcze nie jest sezon nad Bałtykiem. Trzeba było jechać dalej.
Z Dębiny kierowaliśmy się na obrzeża Słowińskiego Parku Narodowego, z tego co pamiętam to tutaj zaczęły się właśnie płyty betonowe, a na pewno dla mnie tutaj zaczęły się problemy – bóle barków. Przed ultra byłem na bikefiting, więc rower miałem dobrze ustawiony, ale widać zmęczenie zaczynało dawać się we znaki. Jeśli pamiętacie początek posta, to najdłuższy dystans w 2024 roku to było 130 km, a następne długości to 92 i 72 km, czyli bardzo skromnie. Ja miałem już w nogach około 270 km.
W klasycznym przejeździe R10, jedzie się zawsze ze Świnoujścia na wschód, gdyż zazwyczaj tak wieją wiatry w Polsce i jak sprawdzałem w środę i czwartek to tak wiało. Jednak w piątek już było wiadomo, że wiatr jest wschodni, na trackerze jest opcja podejrzenia kierunku wiatrów, w zasadzie na prawie każdym odcinku zawsze wiało w twarz. Owszem nie był to mocny wiatr, ale cóż, słabemu zawsze wiatr w oczy ;). Miałem takie wrażenie, że jak były lepsze warunki nawierzchni np. asfalt, to to często był odkryty teren i wtedy wiało w twarz, od Dębiny zaczynało mnie to mocno irytować i męczyć.
W końcu mijając miejscowości: Gardna Wielka, Stojcino, Smołdzino dojechałem do Kluk, czyli początku bagiennego odcinka, dawnej R10 (obecnie oficjalna trasa prowadzi bardziej na południe). Z tego co wiem, to BBC zaczyna być znane z tego, że ma dobre warunki na tych bagnach. We wrześniu 2023 roku jechałem z zachodu do Ustki, chciałem przejechać przez bagna Izbickie, jednak za pierwszym mostem (na BBC był on na końcu bagien) okazało że jest wody do połowy łydki i nie ma szans wejść na pierwszy pomost suchą stopą. Tym razem w zasadzie bagna były suche, jednak i tak lepiej trzeba było się trzymać tych drewnianych pomostów. Jak ktoś jechał tą trasą, to wie, że nie jest łatwo na nie wjechać i z n ich zjechać (zazwyczaj są to dość wysokie progi), więc spory odcinek czasem wygodniej pokonywać pieszo.
Z każdym kilometrem zaczynało mi brakować sił, poszukiwania jakiejś restauracji, spotykały się z ciągłym niepowodzeniem. W końcu w miejscowości Gać, okazało się że jest Przystań Rowerowa, gdzie zjadłem pyszne pierogi. To była bardzo dobra lokalizacja, gdyż później zaczynał się piaszczysty odcinek do Łeby. Na obiad dogoniła mnie Marta, którą poznałem dzień wcześniej na stacji BP w Darłowo, Marta nocowała w Jarosławcu, czyli w pierwszy dzień przejechała około 10 km więcej niż ja. Odcinek piaszczysty przejechaliśmy razem, moje obawy że będzie tragicznie (suche bagna) na szczęście się nie potwierdziły, trasa w 90% spokojnie przejezdna, jednak mimo to raz się wywróciłem bez wypięcia buta SPD ;).
Ja się zatrzymałem na chwilę na stacji Orlenu przed Łebą, Marta ruszyła dzielnie w dalszą drogę. Przejazd przez Mierzeję Sarbską, jest rewelacyjny, jechałem już któryś raz, jest to stary ślad R!0, obecny prowadzi na południe od jeziora Sarbsko. Niestety, znów nawigacja zaczęła mi trochę płatać figle, ale na szczęście udało się przejechać.
Od tego odcinka około 125km, zaczęły się problemy z „głową”, wyczerpanie jazdą, trochę słabym odżywianiem zaczynało brać górę. Niedaleko latarni Stilo, znam świetna miejscówkę na biwak i tak powoli rodziła się myśl aby tam wypocząć. Jednak była to dopiero około godziny 16-17, no i cały zapas kilometrów z pierwszego dnia poszedł by na marne. A wiadomo, że następnego dnia będą największe podjazdy. Więc jechałem dalej, jednak zmęczenie zaczynało plątać myśli. Odcinek między końcem mierzei Sarbskiej, a latarni Stilo, zaczął mi się dłużyć, nawet przez chwilę byłem pewien, że trasa BBC minęła te miejsce, tempo jazdy na tym odcinku mocno spadło. W końcu minąłem camping Stilo, postanowiłem się wziąć mocno w garść i przez jakiś prędkość jazdy mocno wzrosła.
Tuż przed Wydmami Lubiatowskimi, dogoniłem Martę, od tego czasu jechaliśmy dalej razem. Co do samych wydm, na pierwszym BBC, nie był tego fragmentu, jak wracałem z organizatorami do Warszawy to opowiadałem im o tym fragmencie, a później wysłałem również mój ślad GPX, którym wcześniej jechałem ten fragment. Więc ich obecność na BBC, to może moja zasługa? Będę musiał to jakoś potwierdzić. Okolice wydm, bardzo urokliwe, mostki nad strumykiem Bezimienna (tak się nazywa ten potok), miały swój czar. Zmęczenie fizyczne, a głównie psychiczne spowodowały, że nie miałem chęci wejścia na górę wydm.
Od Marty dowiedziałem się, że ma już opłacony nocleg we Władysławowie, ja tak od około 140 km, ciągle w głowie miałem aby się gdzieś zatrzymać już na biwak. Jednak postanowiłem jechać razem z Martą i później gdzież tuż przed, lub za Władysławowo rozbić biwak. W trakcie jazdy, z każdą minutą robiło się coraz zimniej, więc w okolicy Dębki, poprosiłem Martę aby sprawdziła czy w hotelu mają jeszcze wolny pokój na noc – mieli. W ten sposób załatwiłem sobie motywację na ciepły prysznic, jak i motywację aby do tego Władysławowa dojechać. W między czasie temperatury zaczęły spadać mocno, najniższa którą nawigacja mi pokazała to 1,3 stopnia.
Tuż przed Jastrzębia Góra, ślad skręcił z R10, aby zahaczyć fragment Rezerwatu Bielawa.Tutaj, moje siły były na totalnym wyczerpaniu, według garmina moja stamina skończyła się dziś w okolicy Wydm Lubatowskich. W hotelu byliśmy o 1:30, tuż przed 2 poszedłem spać.

2024.05.13 Dzień 3 BBC
Noc była ciężka, według zegarka spałem 2g45m. Nie potrafiłem znaleźć pozycji do snu, leżąc na plecach bez poduszki – to czułem zakwasy w barkach. Tak największe zmęczenie i ból to ból barków, trochę to dziwnie brzmi po przejechaniu w ciągu 2 dni 380 km, jednak należy wziąć pod uwagę że ilość płyt była duża w drugi dzień. Drugim problemem były bóle i drgania dłoni – to znów efekt zmęczenia jazdą.
Do tego organizm, walczył ze zmęczeniem w ten sposób, że temperatura ciała mocno podskoczyła. Na 7:30 poszedłem na śniadanie, Marta zabrała ze sobą cały sprzęt aby od razy po śniadaniu jechać dalej – ja postanowiłem poczekać w hotelu do końca doby hotelowej.
Raz już zrezygnowałem w trakcie ultra (Lajkonik), mocno tego żałowałem, więc tym razem miałem duże opory aby to zrobić. Jednak podsumowując wszystko podjąłem racjonalną decyzję i zrezygnowałem, z dalszej jazdy.
Do końca BBC miałem około 310 km. Rozważałem, różne scenariusze np. w poniedziałek przejechanie tylko 100-120 km, a później we wtorek przejechać całą resztę. Po przeliczeniu limit czasu dojechania na metę to była środa 1:35. Jednak ciągle nie widziałem się w samym dojechaniu na Hel, a co mówić o dalszej jeździe. Wiem, ze ultra są po to, aby przekraczać swoje granice, jednak patrząc na swoje dystanse z 2024r, to swoje granice już przekroczyłem, a łamać ich nie chciałem. Więc gdzieś tam wiem, że to była racjonalna decyzja, jednak nadal ona boli i tego żałuję.
Film z BBC 2024
BBC dzień 1
BBC dzień 2
Powiązane posty
20250509 Setup na BBC
Kategorie wpisów: 2025.05.09 Setup na ultramaraton Baltic Bike Challenge 2025 W roku 2024, startowałem w…
20250502-03 Grandeus
Kategorie wpisów: 2025.05.02-03 Grandeus W ramach wypoczynku w długi weekend majowy w planach był krótki…
20250501 Rower Orawa
Kategorie wpisów: 2025.05.01 Rower Orawa Różne miałem pomysły na długi weekend majowy, ale docelowo postanowiłem…
20250426-27 Rower Warszawa – Piotrkow Trybunalski
Kategorie wpisów: 2025.04.26-27 Rower Warszawa – Piotrków Trybunalski W ramach świąt Wielkiejnocy, w planach miałem…
20250412-13 Rower Podkarpacie
Kategorie wpisów: 2025.04.12-13 Rower Podkarpacie W ramach przygotowania do BBC, zależało mi na dystansie, na…
20250329-30 Rower – Wataha Dluga Lapa
Kategorie wpisów: 2025.03.29-30 Rower Wataha Długa Łapa Na ostatni weekend marca 2025, postanowiłem wybrać się…
Lista tagów:
2022 2024 2025 202206 202210 202212 202305 202306 202307 202308 202309 202310 202404 202405 202406 202407 202408 202409 202411 202503 bałtyk bikepacking dolina baryczy Dunajec Gliwice góry jesien jesień Kajak lato madera małopolska pacraft pieniny Podhale portugalia R10 Rower Tatry Trekking ultramaraton wiosna wysoki wierch Śląsk śnieg