Kategorie wpisów:
2024.06.23 Rower Ponidzie
Tydzień wcześniej była pętla wokół Tatr, w następny mat być ultramaraton Wisła 1200, więc w ten weekend zdecydowałem się trochę odpuścić. Sobota to, głównie lenistwo, ale w niedzielę w miły towarzystwie Kasi, znów odwiedziłem rowerem Ponidzie.












Zaplanowałem pętlę z parkingu pod grodziskiem Stradów. Zaczęło się od założenia dętki na przednie koło, okazało się, że wentyl się poluzował i powietrze zaczęło uciekać przez niego (koło wcześniej zalane było mlekiem).
Kasia mówiła, że dłuższych dystansów rowerem nie jeździła, więc na starcie na początkowych podjazdach, zacząłem je powoli pokonywać, już po chwili to nie ja prowadziłem na podjeździe …
Przypomniałem sobie, że w czasie jazdy Kasia mówiła, że tydzień wcześniej była na trekkingu w Tatrach, na Sławkowski Szczyt, ale jak to stwierdziła nie spieszyła się, z planowanych 5g na szczyt zajęło jej to tylko 3g40m. Tak więc, kolejny nie samotny wyjazd, gdzie na podjazdach zostałem wyznaczony do pilnowania tyłów.
Na starcie podjechaliśmy pod punkt widokowy niedaleko miejscowości Czarnocin / Cieszkowy, ponoć z tego punktu widać Tatry – na pierwszym zdjęciu właśnie ten widok, w tle coś tam widać, ale bardzo rozmyty był to widok.






















Po krótkiej przerwie na zdjęcia wyruszyliśmy w dalszą drogę. Na delikatnym podjeździe polną drogą miedzy Czarnocin a Kostrzeszyn tylne koło obsunęło mi się na błocie i przewróciłem się na prawą stronę. Nogę wypiąłem z SPD w ostatniej chwili, nie wystarczyło to aby się podeprzeć, więc upadłem na kolano. W zasadzie, kolano trochę stłuczone, ale były też drobne kamienie wsród błota, wiec na wskutek tego trochę krwi też się pojawiło. Pozostało oczyścić trochę kolano, na szczęście zapakowałem też podstawową apteczkę, więc bandaż też się znalazł. Kasia pomogła owinąć bandażem kolano i można było ruszyć w dalszą drogę.
Dalsza droga prowadziła przez miejscowości Odrzywół, Wola Chroberska, Chroberz. W okolicy miejscowości Krzyżanowice Dolne (Zakościele) podjechaliśmy do urokliwego zakątka nad zakolem rzeki Nida.















Przerwa na zdjęcia, była krótka, gdyż muchy atakowały mocno. Dalsza droga prowadziła przez okolice Rezerwat Krzyżanowice, po wjechaniu na podwyższenie (naturalny wał) pokazała się ładna panorama. Znów trzeba było się zatrzymać na zdjęcia. Później jechaliśmy ładną łąką, aż pojawiły się drobne kamienie na drodze. A że to był dzień z przygodami, to oczywiście, przebiłem oponę. Udało się znaleźć kolec w oponie, ale nie udało się niestety go do końca wyjąć, nie udało się też znaleźć dziury w dętce, więc założyłem drugą (ostatnią). To był około 30 kilometr jazdy.
W głowie zaczęły mi się jawić czarne myśli, w ramach dmuchania na zimne, podjechaliśmy na stacje paliw, gdzie udało się dopompować powietrze w oponie, jak i załatać dętkę – wiec znów był zapas.
Do Ponidzia, dojechaliśmy już asfaltami, gdzie zjedliśmy posiłek. W dalszej drodze, atrakcją był kolejowe tory (most), oczywiście co widać na zdjęciu już nie czynny fragment na starorzeczu Nidy. Jest to też fajne miejsce na następne zdjęcia.















Po zdjęciach wróciliśmy kawałek w stronę Pińczów i ruszyliśmy na zachód ładną trasą szutrową wzdłuż Nidy. Później ta droga zmieniła się na polną drogę, aby jechać po śladach pojazdów rolniczych, gdzie mocno dało się odczuć trud jazdy. Tak, to krótka zapowiedź, na Wisłę – oj będzie to bolało.
na około 59 kilometrze w miejscowości Młodzawy Małe, spotkała nas kolejna przygoda – tym razem to Kasia, zerwała łańcuch. Po krótkich bojach udało się go skrócić. W dalszej drodze między Zawarża a Zagaje Stradowskie był podjazd po drodze leśnej gdzie znów pojawiły się drobne kamienie. W głowie cały czas pojawiała mi się myśl, teraz moja kolej na zmianę dętki …
Na szczęście udało się dojechać do samochodu bez dalszych przygód. I dobrze dość już ich było.
Po spakowaniu rowerów zrobiliśmy krótki trekking do Grodzisko Stradów – dawnego grodu Wiślan.
Podsumowując wyjazd, to był bardzo przygodowy – dobrze że to w ta niedzielę, a nie na trasie Wisły 1200. Te krótkie przygody, nie zaburzyły faktu, że Ponidzie jest bardzo atrakcyjnym regionem Polski, więc na pewno z chęcią znów tu wrócę. No i oczywiście miłe towarzystwo Kasi, dodawało uroku tej słonecznej niedzieli.
PS. Co do przygód zapomniałem wspomnieć, że w Ponidziu uchwyt na kamerę uległ awarii, i kamera spadła na drogę, na szczęście kamera jest cała.



Zdjęcia wykonane przez Kasię.
Film
Trasa
Powiązane posty
20250718 Slowenia D7
Kategorie wpisów: 2025.07.18 Słowenia Dzień 7 Noc spędziliśmy na Cvet Gora, Camping, Glamping, w sumie…
20250717 Slowenia D6
Kategorie wpisów: 2025.07.17 Słowenia Dzień 6 Czas leci nie ubłaganie, to już 6 dzień pobytu…
20250716 Slowenia D5
Kategorie wpisów: 2025.07.16 Słowenia Dzień 5 Do tej pory w trakcie pobytu w Słowenii, spor…
20250715 Slowenia D4
Kategorie wpisów: 2025.07.15 Słowenia Dzień 4 Po Mangart, mieliśmy jechać nad morze, ale zdecydowaliśmy się…
20250714 Slowenia D3
Kategorie wpisów: 2025.07.14 Słowenia Dzień 3 Rozważając wizytę w Słowenii, jedną z głównych atrakcji którą…
20250713 Slowenia D2
Kategorie wpisów: 2025.07.13 Słowenia Dzień 2 Noc na campingu Šotorišče Senca minęła szybko, nic dziwnego…
Lista tagów:
2022 2024 2025 202210 202212 202305 202306 202307 202308 202309 202310 202404 202405 202406 202407 202408 202409 202411 202503 202505 202506 202507 bałtyk bikepacking dolina baryczy góry jesien jesień Kajak lato madera małopolska pacraft pieniny Podhale portugalia R10 Rower słowenia Tatry Trekking ultramaraton wysoki wierch Śląsk śnieg