Kategorie wpisów:

2024.09.07 Trekking Kościelec

W sobotę 07.09.2024 postanowiłem wybrać się na wschód słońca do Doliny Gąsienicowej.

Problemem była godzina wstania, leniwy jestem, więc do Murowańca postanowiłem dostać się rowerem. Na tą jazdę zabrałem stary wysłużony Rockrider 540 (MTB z Decatholna). Owszem, musiałem trochę go wypychać, na plecach mając plecak trekkingowy, ale i tak jakieś 30 minut zyskałem – czyli całe 30 minut snu.

Po dojechaniu do schroniska Murowaniec, zapiałem rower i poszedłem na wschód słońca. Co do zapięcia, to jak kupiłem gravel’a, to kupiłem sobie porządne zapięcie rowerowe ulock’a. problem w tm, że waży ono około 2 kg. Więc to był chyba 2 wyjazd na którym z niego skorzystałem – choć ciężar na wjeździe czułem na plecach dość znacznie.

Niestety Hala Gąsienicowa, na wschód słońca nie jest najlepszym wyborem, ale i tak miło było go obserwować.

Na wyjście zabrałem, ze sobą aparat fujifilm, zapasowe baterie podładowałem – ale baterii w aparacie nie sprawdzałem bo tydzień wcześniej były ładowane (1 bateria w aparacie i 2 dodatkowe baterie w gripie). To okazało się błędem, gdyż okazało się, że pokrętło musiało mi się przełączyć na ON i baterie się rozładowały. Cóż mała nauczka na przyszłość. Na szczęście nie wziąłem teleobiektywu, bo byłbym bardziej zły, że takie ciężary nosiłem.

Na wschodzie słońca spędziłem może z 45 minut i wyruszyłem w dalszą drogę, ale już pieszo.

Wpierw poszedłem w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego, gdzie zrobiłem sobie kolejną przerwę aby nagrać kolejnego timelaps’a. Zawsze w tym miejscu dobrze wypoczywam, humor też mi się polepsza, gdy patrzę na majestat Orlej Perci.

Podejście na przełęcz Karb, jak zwykle mnie zmęczyła, schodki, schodki i znów schodki. Niedaleko przełęczy zrobiłem kolejny postój i znów nagrałem timelaps’a. Miałem nie działający aparatu to nagrywałem kamerą sportową ;).

W końcu ruszyłem na Kościelec, daleko nie doszedłem (pierwszy trudniejszy komin, pochyłą skałe), w pionie zostało mi coś około 100m, gdy zaczęło padać. Poczekałem chwilę ale nadal padało – owszem nie był to intensywny opad, ale skały stawały się mokre. Ja buty w których byłem, miałem dopiero 2 raz na nogach, więc nie wiedziałem jak będą się zachowywać na mokrej skale. Na Kościelcu byłem wiele razy, więc postanowiłem zawrócić.

W zasadzie to była rozsądna decyzja, ale chwilę później przestało padać i w głowie pozostaje jednak żal, że nie byłem na szczycie.

Do Murowańca, wracałem przez Dolina Zielona Gąsienicowa, po drodze patrząc na Świnicę.

Po dojściu do schroniska, nie było opcji aby zjeść coś w nim, ilość turystów była bardzo duża.

Rower czekał grzecznie na mnie, więc wyruszyłem do samochodu.

Na zjeździe okazało się, jak mocno odzwyczaiłem się od prostej kierownicy, musiałem zrobić tak z 3 postoje aby rozprostować i rozmasować bolące dłonie. A na sam koniec jakieś 300-400m od mety, gdy w czasie jazdy rozprostowywałem lewą dłoń / palce – to za zakrętu wyskoczyło mi dziecko (było dość daleko ode mnie) ale postanowiłem zjechać na drugą stronę drogi, tylko w momencie skręcenia kierownicy na szutrze koło mi się za mocno skręciło i się wywaliłem. Kolano trochę porysowane, gorzej bo prawa dłoń była bardziej obita i na noc trochę spuchła.

Film

Trasa do Schroniska

Trasa – trekking

Trasa ze Schroniska

Powiązane posty

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry